Sesje indywidualne z uzdrowicielem Tadeuszem Pawłowskim odbędą się w Gdańsku
w dniach 28 i 29 maja 2022 r. (sobota i niedziela).
Serdecznie zapraszamy.
Rezerwacja pod numerem telefonu: 505-93-13-14.
Od kwietnia 2018 roku współpracuję z Tadeuszem Pawłowskim z Działdowa, który uzdrawia pacjentów energią mistyczną, czyli Boską Świadomością spoza czasu i przestrzeni. Tadeusz ma wrodzone zdolności do uzdrawiania, potwierdzone certyfikatami oraz wieloletnią praktyką kliniczną.
Pracuje za pomocą świadomości Chrystusowej, jednakże w każdym przypadku pyta o zgodę na uzdrowienie, gdyż szanuje plan Duszy oraz prawo przyczyny i skutku (nie miesza się w nasze lekcje karmiczne).
W trakcie zabiegu można odczuć bardzo duże rozświetlenie całego ciała, podczas którego ciało się wyraźnie rozluźnia i po zabiegu jest poczucie zrelaksowania, doenergetyzowania i ożywienia. Pojawiają się także odpowiedzi na nurtujące nas pytania.
Tadeusz jest moim gościem w Gdańsku raz w miesiącu (zazwyczaj w każdy czwarty weekend miesiąca) i przyjmuje wcześniej umówionych pacjentów podczas godzinnych sesji indywidualnych.
- Polecamy gorąco wywiad z Tadeuszem Pawłowskim przeprowadzony, opracowany i opublikowany przez Redakcję Gazety Bałtyckiej:
https://www.youtube.com/watch?v=Tfvn4p0t0rE&feature=emb_logo
http://gazetabaltycka.pl/promowane/czlowiek-jest-tak-potezny-ze-moze-pokonac-najciezsza-chorobe
- Serdecznie polecamy zapoznanie się z książką – pamiętnikiem napisanym przez Uzdrowiciela:
Tadeusz Pawłowski: Neofita. Pamiętnik duszy 2020
Strona domowa Tadeusza Pawłowskiego:
http://uzdrawianietadeuszpawlowski.pl
Osoby, które potrzebują wsparcia i są zainteresowane spotkaniem
z uzdrowicielem, proszę o kontakt telefoniczny: 505-93-13-14.
Fragment rozmowy z Tadeuszem:
Jak wygląda Pana praca z pacjentami?
W mojej pracy z pacjentami dążę do tego, aby nie było powrotu choroby. Dlatego wchodzę w rzeczywistość transcendentalną i stamtąd komórki otrzymują tyle światła
i tyle świadomości żywego Boga – że zaczynają się regenerować, nie dzielą się,
nie mutują, tylko żyją prawdziwym życiem – a więc doprowadzają organizm do samoregeneracji, ale za zgodą wolnej woli najwyższej istoty – światła Chrystusowego. Przy każdym zabiegu proszę o tą zgodę wyższą świadomość, ponieważ człowiek jest na tej Ziemi, aby odpracować karmę, a więc nie mogę działać przeciwko człowiekowi. Mogę oczyścić tylko to, na co jest zgoda, inaczej nie można.
Na co zwraca Pan uwagę na co dzień?
W swoim codziennym życiu staram się żyć zgodnie z wibracją miłości tego wszechświata, przede wszystkim nikomu nie szkodzić, wg prawa przyczyny i skutku
– nie czyń drugiemu, co tobie nie miłe – to jest najważniejsze z praw. Obserwuję też, jak ważne jest też to, z jakimi ludźmi się przebywa.
Nasza droga to obserwacja siebie i bardzo ważne jest, aby nie oceniać innych. Trzeba być obserwatorem swojego życia. Kiedy zwracamy uwagę na siebie, wtedy poznajemy prawa życia, a także widzimy siebie w innych ludziach i otaczającym nas świecie
– a wtedy nikomu nie zrobimy krzywdy, bo to tak jakbyśmy krzywdzili siebie.
Czy stawia Pan diagnozy?
Nie stawiam żadnych diagnoz, bo to jest ocena. Co innego lekarz, on musi ponieważ został tego nauczony. Ja nie jestem lekarzem, to nie jest mój zawód i nie wolno mi stawiać diagnoz. To byłoby wywyższanie się, do niczego dobrego by nie doprowadziło
i w ten sposób nikomu bym nie pomógł. Mówiąc pacjentowi np. „jest pan w początkowym stadium raka” – od razu przekreślałbym jego szanse na wyzdrowienie.
W jakim momencie ludzie zgłaszają się do Pana?
Najczęściej przychodzą ludzie w sytuacjach beznadziejnych, kiedy lekarze powiedzą, że nie ma ratunku. Ale ja jeszcze mogę wtedy pomóc, przywrócić radość życia, przedłużyć życie na miesiąc, parę miesięcy, może na kilka lat. O tym decyduje światło Stwórcy.
Czasem ludzie przychodzą za późno, bo organizm jest zbyt zniszczony i nie jest
w stanie odbudować się tak szybko. I wtedy może być już niestety za późno. Trzeba zmienić świadomość człowieka, że należy przychodzić nie jak się choruje, ale o ten moment wcześniej. Ta energia jest spoza czasu i przestrzeni, jest to energia światłości
i ona da komórkom tyle siły na subtelnych poziomach, że choroba zostanie pokonana, zanim jeszcze się zacznie. Więc kiedy ktoś czuje, że jest coś nie tak, powinien przyjść na wizytę zapobiegawczo.
Co Pan poleca swoim pacjentom do pracy nad sobą?
Ważne jest 8 błogosławieństw. Jest tam mowa m.in. o miłosierdziu, które jest odpowiednią postawą życiowa. Na tym polega duchowe uzdrawianie. Żyć swoim życiem, z zaufaniem, być czujnym i zapraszać ducha do siebie, do swojego serca.
Swoim pacjentom często daje materiały do pracy nad sobą, dopasowane do potrzeb danej osoby. Każdemu mówię, że najważniejsza i najpotężniejsza mantra to Ojcze Nasz. Jest to uwielbienie Stwórcy, a w sumie siebie samego. Jest to regulacja, harmonizacja i otwieranie wszystkich czakr. Wtedy zmienia się rzeczywistość człowieka. Mówił też o tym Edgar Cayce.
Jak sobie radzić, kiedy pojawia się ból, choroba, czy spotyka nas nieprzyjemna sytuacja?
Nie wolno się bać, trzeba dziękować za wszystko: za ból, za chorobę – nie będzie miała wtedy sił się rozwijać. Kiedy mamy takie nastawienie, otwieramy się na swoją wartość, na ducha którym jesteśmy. Okazując za wszystko wdzięczność, zaczynamy żyć prawdziwym życiem – pokonaliśmy samych siebie, bo pozbyliśmy się pretensji do świata i zaczynamy ufać sobie, doceniać swoją wartość. To, że spotyka nas nieprzyjemność, jest bogosławieństwem – to znaczy, że wszechświat troszczy się o nas i pokazuje prawidłową drogę.
Czy skończył Pan jakieś kursy?
Ja nie chodziłem na żadne kursy, bo nie chciałem nikogo naśladować. Uważam, że chodzenie na kursy i seminaria, kończy się często naśladowaniem osoby prowadzącej. Na początku tak, bo trzeba mieć wiedzę, ale potem każdy powinien iść własną drogą. Wszyscy jesteśmy potężnymi istotami, tylko nie wszyscy o tym pamiętamy. Bóg jest jeden, ale boscy jesteśmy wszyscy. Niebo jest w stanie każdy sam sobie stworzyć, tylko musi uwierzyć w siebie, jaki jest bardzo ważny.
Co jest teraz dla ludzi najważniejsze?
Trzeba uwierzyć w siebie, obserwować siebie, nie ma innej drogi. Wskazówki są – podane. Nie wolno nikogo naśladować, tylko iść swoją drogą. Każdy ma mistrza w sobie, w swoim sercu. Trzeba nad sobą pracować, bo jeśli człowiek nie będzie sam nad sobą pracował, to nikt nie jest w stanie mu pomóc. Można wskazać drogę, ale każdy musi przebyć ją własnymi siłami.
REKOMENDACJE – OPINIE PACJENTÓW:
„Spotkałam Tadeusza w bardzo trudnym dla mnie czasie , nie widząc żadnych perspektyw poprawy mojego życia. Ta wspaniała osoba pomogła mi w pokazaniu nowej drogi życia poprzez odnalezienie w sobie uczucia miłości, akceptacji, spokoju i zmiany w sposobie myślenia i odbierania otoczenia ( przełamywanie swoich lęków , stanów depresyjnych , barier). Tadeusz jest osoba pełna ciepła , empatii i cierpliwości niosącym pomoc i ukojenie każdemu kto się do niego zwróci .”
Izabela z Gdańska
„Tadeusza poznałem kilka lat temu. Przez „przypadek” oczywiście 😉.
Kilka dni przed, powiedziałem znajomej, ze potrzebuje porozmawiać z jakimś bioenergoterapeuta. I już. Dzień później trzymałem jego wizytówkę a w kolejnym spotkaliśmy się.
Przytulny pokoik, aromatyczne kadzidło i delikatna muzyka. A Tadeusz? Niepozorny, skromny człowiek. Tak go wtedy i tak samo dziś odbieram. Zaprzeczenie guru z telewizji czy gazet. To co z niego emanowalo powodowało zaufanie i spokój. Całkowita pewność, ze to właściwy człowiek na właściwym miejscu.
Zaczęliśmy rozmawiać. Nie było pouczenia czy strofowania a konkretne „rzeczy”, które Tadeusz zobaczył /tak, widzi to czego oko ludzkie nie/ a które dotyczyły mnie i mojego życia.
Ważne to było. Bardzo.
Podczas tego spotkania Tadeusz zrobił energetyczny zabieg, który spowodował cały szereg zmian w moim świecie.
Kolejne spotkania przerodzily się w trwającą do dziś przyjaźń. Jej przykładem niech jest to, ze w pewnym momencie przestał odbierać ode mnie telefony…
Zrobił to, bym sam stanął na własnych nogach a nie podpieral się nim. Abym przestał oczekiwać od niego odpowiedzi a zaczął sam sobie ja dawać.
Dziękuję Tadeuszowi i z całego serca polecam jako tego, kto może pomóc odnaleźć samego siebie.”
Bartek z Warszawy
„Pan Tadeusz jest niesamowitym człowiekiem. Spotkałam go w bardzo trudnym momencie mojego życia, gdy problemy rodzinne przytłoczyły mnie tak bardzo, że nie mogłam poradzić sobie z nimi psychicznie. Pan Tadeusz cierpliwie mnie wysłuchał, wytłumaczył w czym tkwi problem. Stosuję się do Jego zaleceń i zauważam zmiany, które zachodzą w moim otoczeniu i życiu rodzinnym. Bardzo mi pomógł i pomaga mojemu dziecku i mojemu mężowi. Jest bardzo ciepłym i spokojnym człowiekiem. Jestem ogromnie wdzięczna, że dane mi było poznać Tego człowieka. Dziękuję!”
– KG
„Pana Tadeusza poznalam kilkanascie lat temu, mozna powiedziec przez przypadek. Po latach stwierdzilam, ze jednak nieprzypadkowo , bo ta znajomosc wniosla do mojego zycia wiele dobrego. Duzo sie przez te lata u mnie dzialo – duze zmiany w zyciu osobistym, problemy zdrowotne, bywaly slepe zaulki i poczucie braku wyjscia z sytuacji. Tadek (bo tak Go w myslach nazywam) zawsze sluzyl pomoca. Po wizytach u niego nastepowala poprawa zdrowia lub dolegliwosci ustepowaly, np. ostatnio stwierdzono u mnie na podstawie usg zanik torbieli. Dawal tez cenne wskazowki, ktore pomagaly poprawic zdrowie i zmienic poglady na wiele spraw. Jestem wdzieczna Panu Tadeuszowi za wszystko co dla mnie bezinteresownie uczynil.”
– Mieszkanka Dzialdowa
„Cześć Tadeusz. Pamiętasz naszego rudego kota? Prosiłam Cię żebyś go potrzymał na kolanach bo od dwóch lat choruje (podejrzenie nowotworu). Tydzień potem kot jest zdrowy. Ma 10 lat a bryka po osiedlu jak młody. Jesteś też uzdrowicielem kotów :). Dziękujemy pięknie!”
– Przyjaciele z Gdańska
„W swoim życiu osobistym i zawodowym mam okazję poznawać wielu ludzi. Tadeusz Pawłowski należy do tych wyjątkowych w mojej drodze życiowej. Pomaga ludziom inaczej niż ja to czynię poprzez stosowanie konwencjonalnej medycyny czyli stawianie diagnoz i wynikające z tego dalsze leczenie. Tadeusz otwiera inną drogę pomocy dla osób potrzebujących, jednocześnie nie odcina ich od rutynowych ścieżek utartych przez medycynę. Nie potrafię nazwać tego sposobu działania ale to jest pomocne dla większości ludzi z którymi pracuje i z pewnością nie szkodzi chorym. Swoim działaniem wykorzystuje wszechogarniającą nas energię i na swój sposób znany tylko jemy ogniskuje ją podczas pracy z pacjentem.
Pierwszą sytuacją trudną w moim życiu osobistym była choroba mojej starszej córeczki, która zachorowała na świnkę w wieku 5 lat. W przebiegu tego schorzenia doszło u niej do objawów wskazujących na rozwinięcie się procesu zapalnego w ośrodkowym układzie nerwowym-z pewnością były to objawy podrażnienia opon mózgowych.
Przed podjęciem ostatecznej decyzji wyszedłem na mały spacer podczas którego starałem się podjąć decyzję czy już kłaść swoje dziecko do szpitala czy nie. I wtedy spotkałem Tadeusza, który zaproponował mi pomoc. Z mieszanymi uczuciami ją przyjąłem, jednocześnie sam będąc bezradnym wobec choroby. Po zabiegu terapeutycznym Tadzia moja Marysia spała ponad 24 godziny, nie budziła się, mierzona temperatura spadała, a po obudzeniu dziecko wstało pełne radości, głodne, bez oznak choroby. I tak zakończył się mój dylemat czy jechać z nią do szpitala.
W innym przypadku pacjentka wypisana ze szpitala z rozpoznaniem rozsianej choroby nowotworowej, z przerzutami do kości, z nawracającymi krwawieniami i następową anemią zdecydowała się na poddanie się zabiegom Tadeusza. Pacjentka po roku odwiedziła mnie w moim gabinecie lekarskim wchodząc na piętro z pomocą kuli.
Z punktu medycznego coś niezwykle rzadkiego, często potocznie stan nazywany cudem. Taka sytuacja z „zamrożeniem” rozwoju raka trwała ponad dwa lata. W innym przypadku sytuacja dotyczyła raka płuca, który zatrzymał się w rozwoju na ponad 5 lat, podczas których pacjentka nie mogła zdecydować się na zabieg operacyjny. Zdziwienie operujących ją torakochirurgów było olbrzymie. Pacjentka otrzymała miano „niemożliwego przypadku”. W ostatnim roku wydarzyła się podobna sytuacja u pacjentki z rakiem jelita grubego, który po zabiegu Tadeusza „uśpił się”. Dodatkowo z Tadeuszem współpracuję w prowadzeniu pacjentów z rozpoznanymi nowotworami, którzy się na to zdecydują, i stwierdzam, że po zabiegach „energetycznych” pacjenci nie potrzebują środków przeciwbólowych narkotycznych lub dawki tych mogą być znacznie mniejsze. Tadeusz zresztą zwykle zajmuje się przypadkami beznadziejnymi, bo dopiero wtedy ludzie przełamują swoje wewnętrzne opory przed czymś nieznanym, czymś „magicznym”. Może ktoś zadać pytanie czy sam kiedykolwiek siadałem aby Tadeusz popracował ze mną? Tak, oczywiście to robię, szczególnie gdy czuję spadek energii. Dodatkowo kiedyś Tadeusz podarował mi indiańskie kamienie z Ameryki Południowej, które dodają mi energii, jak nie mam możliwości umówienia się z Tadeuszem.
Tadeusz Pawłowski jest bardzo skromnym człowiekiem, nie posiada wykształcenia uniwersyteckiego co wcale nie znaczy, że jest nieukiem. Jego wiedza niejednokrotnie mnie zaskakuje. Nasze spotkania przynoszą mi zawsze dużo radości i otwierają na inny wymiar naszego życia.
Życzę Ci Tadeuszu abyś mógł pomagać jak największej ilości ludzi, a tym ludziom,
aby mogli z Twej pomocy skorzystać.”
– dr Arkadiusz Smolicz