Opowieść o Miłości

– Powiedz mi Mój Ukochany, jak mam zasłużyć na Twoją miłość? Czy moje loki są wystarczająco długie, lśniące i o właściwym splocie, czy moje ciało jest wystarczająco smukłe, a jednocześnie krągłe i powabne, czy moje słowa brzmią wystarczająco śpiewnie, a ich treść wprawia Cię w zadowolenie, czy mój zapach nie zanadto Cię uwodzi i wystarczająco kusi, czy mój smak – nie nazbyt przesłodzony, a ta odrobina goryczy, czy aby wystarczająco go równoważy? Czy chód mój, niezbyt prędki, budzi lawinę Twoich zmysłów, a mój strój – nie zanadto wyzywający, ale też nie nazbyt skromny, abyś mógł się mną szczycić? Czy gesty moje nie nazbyt śmiałe, a i nie nadto omdlone? Co jeszcze mogłabym zrobić, a czego stanowczo zaniechać, abyś mnie kochał i pragnął po wieczność Mój Miły? Kim chciałbyś – a w oka mgnieniu się stanę – bo miłość Twoja i oddanie cenniejsze są dla mnie, niż moje własne życie.

– Moja Ukochana – wszystkie twe zabiegi wielce mi schlebiają i rad jestem bardzo, żem został wybrany ich obiektem. Niestety, jest jeden szkopuł znaczący bardzo: nie sposób zasłużyć na miłość, nie sposób jej wywołać, wymóc, czy siłą żadną lub wolą zatrzymać. Bo miłość, Moja Pani, w istocie to Ty i ja i wszystko dookoła, co z niej powstało i jej imię nosi. Nie sposób jej zatrzymać, bo jak rzeka przeleje się przez palce i popłynie dalej, sobie tylko znanym torem. Nie sposób nią zawładnąć, bo konstytuując wszystko, do nikogo w szczególności nie należy, więc także kupić, ni sprzedać jej nie sposób.

To w istocie natura wszechrzeczy i jej główna zasada. W miłości wszystko się spotyka, łączy, trwa i przeobraża jednocześnie i nie ma w tym paradoksu.

Gdybym więc był kolekcjonerem dzieł sztuki lub wielkim estetą, z pewnością Twoje liczne przymioty ucieszyłyby mnie wielce i przydały powodów do dumy; jestem jednakże zwykłym wędrowcem, którego Dusza upaja się drogą, wsłuchuje w odgłosy wiatru, kontempluje dzikie krajobrazy. Fascynuje mnie zgłębianie tajemnej natury rzeczy – prowadzące do Źródła Życia (Miłości). Jedynie ono może napełnić moje serce, ukoić Duszę i wyciszyć rozum, i ku Niemu będę zmierzał, nie pomny na wszelkie obietnice, przysięgi, pakty, zaklęcia, czy zobowiązania.

– Co mogę więc zrobić, abyś zechciał na mnie popatrzeć i przy mnie się zatrzymać?

– Odkryj swoją prawdziwą naturę – najpierw przed samą sobą, abym potem i ja mógł ją zgłębiać. Oto droga i miejsce naszego spotkania.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *