Śpiąca Królewna.. z Tramwaju

Jadę tramwajem, patrzę i widzę. Stoi dziewczyna, wzrok zawieszony gdzieś w oddali, żywa a jednak jakaś nieobecna. „Śpiąca Królewna” myślę sobie i od razu czuję, że nie jest to komplement. I patrzę – na swoją wewnętrzną „Śpiacą Królewnę”. I czuję, skąd przychodzi, kim jest, skąd się wzięła..? Co takiego się stało, że postanowiła się zamrozić w odrętwieniu, by nie czuć, nie kochać, nie żyć..? I patrzę na nią i już rozumiem. I biorę ją w ramiona, taką nieobecną, a jednak – moją. Widzę Cię – wybacz mi – przepraszam, że Cię odtrącałam, oskarżałam, wypierałam się Ciebie. Dziś Cię przyjmuję do siebie, do serca i dziękuję Ci za wszystko, co dla mnie zrobiłaś, za ochronę w tamtym trudnym czasie. Dziś już potrafię inaczej, ale pamięć o Tobie żyje we mnie. Dziękuję, że mogłam Cię odnaleźć, zobaczyć i przyjąć. Jesteś ważną częścią mnie.
Dziękuję „Śpiąca Królewno” z tramwaju 💗

Jak opuścić „Stare” i wejść w „Nowe”?

Jeżeli „Stare” to przestrzeń (świadomość), w której obecnie się znajduję, której obecnie doświadczam, a „Nowe”, to inna przestrzeń (świadomość), ta której chcę zacząć doświadczać, to aby wykonać ruch, aby postawić krok w „Nowe” potrzebuję:
1. Dokładnie rozpoznać „Stare”, czyli: doświadczyć siebie we wszystkich aspektach „Starego”, zgłębić je, zeksplorować i przeżyć do końca – stać się tym, w każdej komórce ciała i w każdej cząstce świadomości.
2. Uznać, że to moja własna ciekawość i pragnienie właśnie takiego doświadczania Życia mnie tu przywiodły i teraz, zarówno ta ciekawość, jak i to głębokie pragnienie, zostały w pełni zaspokojone = to doświadczenie się wysyciło.
3. W związku z tym: odpuszczam sobie (wybaczam sobie) całe dotychczasowe ocenianie siebie za właśnie taki sposób życia i zaprzestaję siebie za to karać; jednocześnie zaprzestaję oceniania i karania innych ludzi, których zaprosiłam do tej „gry” i którzy mi w tej grze (w tym rodzaju doświadczania Życia) służyli, najlepiej jak potrafili.
4. Uznaję wobec tego, że ten sposób doświadczania Życia został całkowicie wysycony i dlatego rezygnuję z dalszych (kolejnych) doświadczeń tego rodzaju.

Podsumowując, proces wygląda następująco: mam to już przepracowane – uznaję, że miałam pełne prawo, aby wybrać taki rodzaj doświadczenia i nie potępiam się za to – dziękuję, że mogłam tego doświadczyć – zostawiam to tu i idę dalej – doświadczyć czegoś innego, nowego.

Jak wchodzę w „Nowe”? Tak, jakbym wchodziła do krystalicznie czystego strumienia i zarazem – rodziła się na nowo: rozbieram się i pozostawiam na brzegu wszystkie stare okrycia (maski, role, wzorce zachowań, programy, określenia, oceny, przekonania, etc.) – wchodzę powoli do wody, oddycham, czuję ciało, jestem obecna i uważna na wszystko, co teraz dzieje się we mnie, otwieram się na to, co właśnie się wydarza, otwieram ramiona, otwieram serce, otwieram Duszę – zanurzam się powoli w wodzie – czuję jaka jest świeża, rześka i żywa, jaka jest piękna – kładę się w niej i pozwalam się nieść jej łagodnemu strumieniowi – płynę – coraz dalej i dalej – wolna, czysta, ufna, otwarta i doskonała w każdym ruchu..

Nasze lęki

Nasze lęki są jak smoki.
Możemy przed nimi uciekać.
Możemy się przed nimi bronić.
Możemy z nimi walczyć.
Możemy je zabijać.
Ale…
możemy też ich dosiąść i wzbić się w przestworza.

Jedno zdanie..

Jest takie jedno zdanie, które niektórzy nieświadomie realizują w swoim życiu. Brzmi ono: „Nie chcę cię tu”. Może to być zdanie wypowiedziane wewnętrznie (wyrażone czynem) najpierw przez matkę, dokonującą aborcji, do dziecka, które zabija. Nie chcę cię tu. Jakie mogą być dalsze konsekwencje tej sytuacji? Inne dziecko w rodzinie, przejmuje na siebie emocje, jakie to zdanie wywołało w dziecku usuniętym, na przykład silną złość do matki. Tylko, czy można złościć się na matkę? Można, ale nie bezkarnie, bo nasze sumienie zaraz nas za to ukaże. Więc złościmy się na matkę, jednocześnie karząc się za to. Możemy także przekierować energię złości na siebie. Wtedy mówimy do siebie: nie chcę cię tu. Jak wygląda nasze życie, kiedy tak do siebie mówimy? Jak traktujemy siebie, swoje życie, swoje ciało? Czy możliwe jest w takiej sytuacji odniesienie jakiegokolwiek sukcesu?
A skoro mówimy tak do siebie, to do kogo jeszcze mówimy w ten sam sposób? Do każdego, kto zbliży się dostatecznie blisko, do każdego, kto stanie w polu „tu”. Może to być nasz partner, nasze dziecko, inna bliska osoba.

Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Po pierwsze odkrycie, że taki mechanizm w nas działa (odkrycie często długo skrywanej tajemnicy rodzinnej – może nastąpić podczas ustawienia własnego, czy w trakcie obserwacji ustawienia innej osoby).
Po drugie – „popatrzenie” na nienarodzone dziecko z miłością, uznanie go za pełnoprawnego członka rodziny, uznanie jego przynależności, wreszcie – uszanowanie jego losu i losu jego (naszej) matki.
Co znaczy „uszanowanie losu”? Wewnętrzna zgoda na to, co się wydarzyło („wypuszczenie-uwolnienie”zmarłego dziecka ze swojego życia, ze swojego ciała), wycofanie się z ocen, osądów i oskarżeń względem matki, powrót do pozycji dziecka, które względem rodzica jest małe i które uznaje, że rodzic (matka) jest duży i ma siłę niesienia swojego własnego losu, ze wszystkim,
co do niego przynależy.

W kontekście takich obserwacji, nie można bagatelizować wpływu aborcji na dalsze losy wszystkich członków rodziny – także tych, którzy dopiero się narodzą.

HOLLISTIC – Katarzyna Dembowska

„Ołowiany Żołnierzyk”

Jak pracuję, kiedy mi ufasz, kiedy otwierasz się w pełni na to, co przychodzi? Przez Ciebie, czasem z bardzo daleka. Także przeze mnie i pozwala mi widzieć i prowadzić Cię dalej. Przez to, co wydarzyło się czasem generacje temu. Ale trwa, nadal żywe w Tobie, w Twojej Duszy. A Ty nadal to niesiesz z miłością za Tych, którzy zostali – odłączeni, porzuceni, zagubieni, zapomniani, wykluczeni, wyklęci, którym odebrano prawo do życia i całe Twoje życie jest temu zadedykowane – aby Oni mogli być – przez Ciebie, w Tobie, dajesz świadectwo, robisz miejsce. Śnisz o nich, śpiewasz pieśni, każdą myślą i każdym uderzeniem serca jesteś z nimi, o nich tkasz historię Twojego życia – na ich pamiątkę, za nich, w ich miejsce.

A gdzie jest Twoje życie? Twoja własna historia, Twój własny Los, Twoje szczęście, Twoje potrzeby, Twoje talenty, Twoje własne rany? Kto się nimi zajmie? Gdzie w tym wszystkim jest Twoje prawdziwe miejsce, Człowieku?
Tak, wiem, heroiczne życie jest takie pociągające i daje taki splendor. Czymże wobec niego jest zwykłe, codzienne życie – takie małe i proste, które stoi obok Ciebie i wydaje się zupełnie nieatrakcyjne. Tak – brak w nim atrakcji – czegoś, co przyciąga uwagę (otoczenia), ekscytuje – jak wielki dramat, wielki konflikt, rozmach, wielka wojna – chcemy być ważni, wyjątkowi, czuć, że bierzemy udział w czymś naprawdę wielkim. I nie jest ważne, czy wygrywamy tę walkę, czy przegrywamy – tak naprawdę liczy się to, aby walczyć – być w ogniu, zapalać się codziennie od nowa! Ahoj Husaria! Bagnety, działa, jeźdźcy, misje, bitwy, oręż, armaty, i cały towarzyszący temu zgiełk. O tak – to dopiero jest prawdziwe Życie.

Ale czy na pewno? I jeśli „walczysz o pokój”, czy jesteś na ten pokój gotowy (gotowa) – w sobie, gotów (gotowa) na tę nieznośną ciszę, która wszystko obnaża, kiedy opadnie pył. I ten spokój, w którym Twoja Dusza ma szansę w końcu do Ciebie przemówić.

Co Ci powie?

Jesteś ciekaw(a)?

Zapraszam – HOLLISTIC – Katarzyna Dembowska

Opowieść o Miłości

– Powiedz mi Mój Ukochany, jak mam zasłużyć na Twoją miłość? Czy moje loki są wystarczająco długie, lśniące i o właściwym splocie, czy moje ciało jest wystarczająco smukłe, a jednocześnie krągłe i powabne, czy moje słowa brzmią wystarczająco śpiewnie, a ich treść wprawia Cię w zadowolenie, czy mój zapach nie zanadto Cię uwodzi i wystarczająco kusi, czy mój smak – nie nazbyt przesłodzony, a ta odrobina goryczy, czy aby wystarczająco go równoważy? Czy chód mój, niezbyt prędki, budzi lawinę Twoich zmysłów, a mój strój – nie zanadto wyzywający, ale też nie nazbyt skromny, abyś mógł się mną szczycić? Czy gesty moje nie nazbyt śmiałe, a i nie nadto omdlone? Co jeszcze mogłabym zrobić, a czego stanowczo zaniechać, abyś mnie kochał i pragnął po wieczność Mój Miły? Kim chciałbyś – a w oka mgnieniu się stanę – bo miłość Twoja i oddanie cenniejsze są dla mnie, niż moje własne życie.

– Moja Ukochana – wszystkie twe zabiegi wielce mi schlebiają i rad jestem bardzo, żem został wybrany ich obiektem. Niestety, jest jeden szkopuł znaczący bardzo: nie sposób zasłużyć na miłość, nie sposób jej wywołać, wymóc, czy siłą żadną lub wolą zatrzymać. Bo miłość, Moja Pani, w istocie to Ty i ja i wszystko dookoła, co z niej powstało i jej imię nosi. Nie sposób jej zatrzymać, bo jak rzeka przeleje się przez palce i popłynie dalej, sobie tylko znanym torem. Nie sposób nią zawładnąć, bo konstytuując wszystko, do nikogo w szczególności nie należy, więc także kupić, ni sprzedać jej nie sposób.

To w istocie natura wszechrzeczy i jej główna zasada. W miłości wszystko się spotyka, łączy, trwa i przeobraża jednocześnie i nie ma w tym paradoksu.

Gdybym więc był kolekcjonerem dzieł sztuki lub wielkim estetą, z pewnością Twoje liczne przymioty ucieszyłyby mnie wielce i przydały powodów do dumy; jestem jednakże zwykłym wędrowcem, którego Dusza upaja się drogą, wsłuchuje w odgłosy wiatru, kontempluje dzikie krajobrazy. Fascynuje mnie zgłębianie tajemnej natury rzeczy – prowadzące do Źródła Życia (Miłości). Jedynie ono może napełnić moje serce, ukoić Duszę i wyciszyć rozum, i ku Niemu będę zmierzał, nie pomny na wszelkie obietnice, przysięgi, pakty, zaklęcia, czy zobowiązania.

– Co mogę więc zrobić, abyś zechciał na mnie popatrzeć i przy mnie się zatrzymać?

– Odkryj swoją prawdziwą naturę – najpierw przed samą sobą, abym potem i ja mógł ją zgłębiać. Oto droga i miejsce naszego spotkania.

Kurs na Miłość

Wszyscy poszukujemy w życiu miłości. Gdzie jej szukamy? Wszędzie, gdzie się da. Tam. Gdzieś. W świecie. U ludzi. Najczęściej nieznajomych. Dlaczego? Właśnie dlatego: bo nas nie znają. Więc? Więc jest szansa, że nas pokochają, wtedy, kiedy my tak bardzo tym razem się postaramy. Postaramy się ukryć, głęboko schować to, co mogłoby im w tym przeszkodzić, to wszystko, co jest w nas: niedoskonałe, za małe, za duże, za brzydkie, za-jakieś-tam lub niezbyt.. aby nadawało się do kochania. Tak – tym razem będę mieć kontrolę nad wszystkimi swoimi słabościami, tym razem będzie inaczej, tym razem utrzymam miłość – za wszelką cenę. Musi się udać..

I tak, dusząc, tłumiąc w sobie, chowając przed światem tę „niechcianą” część siebie – biegniemy do Świata – po miłość.

A „ta” część nas? – często nawet jej nie znamy – bo tak trudno jest na nią popatrzeć – nie chcę jej widzieć, nie pokazuj mi jej – krzyczymy do tych, w których, jak w lustrze – odbija się wszystko to, na co nie chcemy patrzeć w sobie.

Czy już widzisz ten paradoks? Czy widzisz na czym to polega? To dzielenie siebie na dwie części, z których jedna ma prawo istnieć, żyć – zasługuje na miłość, a ta druga – wyklęta, skarcona, wzgardzona, stłamszona, opuszczona, w cieniu – skazana na śmierć, bezwzględnym wyrokiem, którego egzekucję przeprowadzasz codziennie, od nowa, bezlitośnie, metodycznie, kiedy tylko daje Ci znać, że nadal.. żyje.. w Tobie..

Kim jest ta część Ciebie – z kim jest połączona, o kim przypomina, czego się domaga..? Co niesie dla Ciebie w darze, jaki ukryty potencjał, do którego sam sobie odciąłeś dostęp? Co ważnego kryje się za lękiem, który strzeże dostępu do tej tajemnej części Ciebie?

Zapraszam na moje warsztaty – Kurs na Miłość – od Nowego Roku
– w Gdańsku, Sopocie, a także w Twoim mieście, jeżeli uznasz, że chcesz mnie zaprosić i wesprzeć organizację tego spotkania (więcej informacji w zakładce „Współpraca”).

Odkryj drogę do Źródła Miłości, odkryj siebie – prawdziwego/prawdziwą – w pełni. I przestań biec na oślep. Wszystko już TU jest.

Zapraszam z serca – HOLLISTIC – Katarzyna Dembowska <3